Poszła plotka, że sądy będą pracować na dwie zmiany.
Edit:
To nie plotka.
I sprawy są wyznaczane na godz. 20.
O której godzinie się taka rozprawa skończy?
Adwokat występujący na rozprawach od godz. 8 rano będzie jeszcze w stanie o 22 coś kojarzyć?
Będzie jakaś szansa przynajmniej skorzystać z toalety?
Będą otwarte toalety, ktoś je będzie regularnie dezynfekować?
Zjeść w sądzie się niczego raczej nie da.
Sędziowie, protokolanci, prokuratorzy – będą się zmieniać, kończyć swoje zmiany. Adwokat nie.
(link:
Pierwsza zmiana ma być od 7 do 13.30 i druga od 14 do 20.30.
Rozprawy mają odbywać się – to wstępny projekt – od godz. 8 do 21 (albo do 18, są różne doniesienia).
Proponowane są także pracujące soboty.
Co z tego wynika?
Ano to, że sędziowie i pracownicy administracyjni sądu będą pracować w sądzie po ok. 6,5, maksymalnie 8 godzin dziennie przez 6 dni w tygodniu.
A adwokaci i radcowie prawni, którzy będą mieli obowiązek stawiać się na rozprawach na obu zmianach – będą pracować 6 dni w tygodniu po 13 godzin w sądzie na zmianie pierwszej i drugiej, potem, na trzeciej zmianie będą musieli pracować w kancelarii – przyjąć klientów, a nocą, do 7 rano – przeczytać akta, przygotować się do spraw, napisać wszystkie pisma, apelacje, kasacje, zażalenia i pozwy, wydrukować je, pokserować załączniki, uwierzytelnić każdą stronę 3 pieczątkami i własnoręcznym podpisem, pozszywać, posortować, zapakować do kopert, zaadresować koperty i potwierdzenia nadania, wysłać. W niedzielę też będą pracować, bowiem nie ma takiej fizycznej możliwości, aby nie dysponując czasem w ciągu doby „tygodnia pracy” – wszystkie akta przeczytać i wszystko napisać.
Na dyrdymały w stylu odebrać dziecko ze szkoły lub przedszkola i zapewnić mu opiekę, pojechać do ojca do szpitala, iść na rehabilitację zrąbanego wieloletnim siedzeniem nad aktami i komputerem kręgosłupa, wyprowadzić na spacer psa, nakarmić rodzinę, posprzątać, zrobić pranie, zrobić zakupy, samemu coś zjeść, pójść na planowy zabieg medyczny – czasu nie będzie.
Doba jakby za krótka, a interes wymiaru sprawiedliwości pozostaje w ostrej kolizji z ludzkimi cechami obrońców i pełnomocników oraz z ich rodzinami.
O ile uda się nie zakazić SARS-CoV-2 i nie rozsiać wirusa po wszystkich budynkach sądów i wszystkich salach rozpraw przez te minimum 13 godzin dziennie – to zaharujemy się na śmierć w imię sądowych statystyk, żeby minister sprawiedliwości mógł się puszyć nadrabianiem zaległości przez „polskie sądy narodowe” i z nadęciem głosić, że „Europa bierze z nas przykład i nam zazdrości”.
Nie – nie będzie zarobku w epoce pandemii z powodu dwóch zmian pracy w sądach.
Bo ani ludzie po okresie pandemii nie mają i nagle nie będą mieli pieniędzy na opłaty i koszty procesu, ani część adwokatów i radców prawnych nie bierze wynagrodzenia za terminy kolejnych rozpraw, ani w końcu najczęściej stawki za obronę z urzędu nie pozwalają nawet na opłacenie substytucji za udział w rozprawach.
Na dwie zmiany będą też pracowali prokuratorzy.
Czynności procesowe często w terenie nigdy z kolei nie były limitowane tzw. „urzędowymi godzinami pracy” – kto i w jakich godzinach będzie na nie jeździł?
O adwokatach i radcach nikt nie myśli, ani nikt się z tym środowiskiem nie liczy – na zasadzie „weź kredyt zmień pracę”.
Sędziowie będą walić adwokatom kary pieniężne za niestawiennictwo.
Ludzie też będą wściekli – musząc spędzać czas w sądzie do 20.
A wyobrażacie sobie biegłych sądowych?
Np. lekarzy? Jest ich niewielu, opiniują w wielu sprawach, składają ustne opinie, na rozprawach udzielają odpowiedzi na pytania stron.
Oprócz tego pracują jako lekarze, naukowcy.
Teraz sąd będzie ich miejscem pracy i domem od 7 do 20.
Och jak pacjenci w kolejce w przychodni będą pomstować.
I jedna rzecz.
Wiecie skąd wzięły się hurtowe pokłady nienawiści tzw. „suwerena” do sędziów i sądów?
Oprócz niezrozumienia faktu, że sprawę zawsze ktoś musi przegrać, a inny wygrać?
To reakcja na nieludzkie, psychopatyczne, niehumanitarne traktowanie innych ludzi – jak cyborgów bez potrzeb fizjologicznych, rodzin, uczuć i granic fizycznej i psychicznej wytrzymałości.
Ostentacyjne demonstrowanie władzy i wyższości nad maluczkim plebsem.
Które kontynuują „prawi pomazańcy”.
To efekt nadętych, paternalistycznych orzeczeń i wypowiedzi sędziów – np. wyznaczających jednemu adwokatowi na tę samą godzinę kilka różnych spraw z urzędu z obroną obligatoryjną, po czym, kiedy ten błaga o zmianę terminu lub godzin, albo na którąś nie znajdzie substytuta lub nie ma pieniędzy, aby go opłacić – szydercze i ex cathedra banialuki o tym, że „praca kancelarii powinna być tak zorganizowana aby zapewnić stawiennictwo na wszystkich rozprawach”.
Ta „kancelaria”, której znaczenie i istotę niektórzy sędziowie tak wyolbrzymiają i gloryfikują, gdy chcą adwokatowi lub radcy po prostu i prozaicznie „dowalić” – to najczęściej jedna, jedyna osoba prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą, z której podatków finansowane jest m.in. wynagrodzenie sędziów i prokuratorów.
Jedna osoba – która robi za profesjonalnego pełnomocnika i obrońcę, sekretarza, tragarza, sprzątaczkę, fakturzystę i księgowego, sama wszystko pisze, sama wszystko czyta, kseruje, drukuje, chodzi na pocztę, sama sprząta gabinet i zmywa naczynia, przyjmuje klientów, wystawia i odbiera faktury, kupuje i dźwiga papier i tonery, wozi dokumenty do księgowej, chodzi na rozprawy do sądów i jeździ na czynności procesowe w teren i której życie wyznaczając terminy – organizują właśnie sądy, prokuratury, policjanci, urzędy i terminy procesowe. A teraz będą to robić od 7 rano do 20 wieczorem.
Do tej pory umawialiśmy się z klientami, czytaliśmy akta i pisaliśmy po rozprawach, czyli od ok. godz. 16 do ok. 22 spotkania, pisanie do 2-3 nad ranem.
Teraz z klientami będziemy się umawiać po powrocie z sądu od godz. 21.
Realne?
Wątpię.
Zapewniam, że gdyby adwokaci i radcowie prawni SAMI wyznaczali terminy rozpraw i czynności, to byliby w stanie na każdej z nich zapewnić stawiennictwo.
Tyle, że nie oni sami sobie pracę organizują, tylko robią im to różne organy, niezależnie od siebie, niezależnie od zgłaszanych przez prawnika już istniejących kolizji miejscowych i czasowych wyznaczonych wcześniej rozpraw i czynności.
Pełnomocnicy i obrońcy nie mają teraz możliwości przygotowania się do rozprawy – akta nie są w całości digitalizowane, do postaci papierowej albo jest fizycznie ograniczony dostęp, albo w ogóle go nie ma (w zależności od sądu).
Po wejściu w życie przepisów z ustawy „tarcza 3.0” prawnicy dostaną na raz setki listów, bo sądy w czasie zawieszenia biegu terminów – większości korespondencji nie wysyłały.
Trzeba będzie przesyłki zdezynfekować albo poddać karencji, otworzyć każdą kopertę, przeczytać każde pismo i napisać, wydrukować, wysłać listem poleconym bądź objechać sądy i złożyć osobiście setki pism procesowych w terminach 7 i 14 dni większość z nich, co jest niewykonalne.
Dotychczas prezentowana wobec środowiska prawniczego postawa Ministerstwa Sprawiedliwości i niektórych sędziów powoduje, że na rynku będą miały szansę pozostać wyłącznie duże korporacje.
Które raczej nie ulitują się nad panią Martą, Anią i Bożeną wysłanymi do kancelarii przez CIK lub MOPS, aby nieodpłatnie poprowadzić im sprawę p-ko pedofilowi, który skrzywdził ich dzieci, partnerowi, który połamał ręce i wybił zęby, czy pracodawcy, który niezgodnie z przepisami rozwiązał umowę o pracę.
Które nie będą latami prowadziły spraw z urzędu, do których trzeba dopłacać.
Ludzi nie będzie więc stać na profesjonalną pomoc prawną.
„Pakamery” nie załatwiają sprawy. „Duda pomoc” była zaś jedynie propagandową ściemą przedwyborczą. Z kolei zasady i wysokość wynagrodzenia za sprawy prowadzone z urzędu oraz okres oczekiwania na wypłatę – nie pozwala na funkcjonowanie działalności gospodarczej, gdyż najczęściej nie wystarcza nawet na miesięczny ZUS.
W epoce epidemii większość jednoosobowych kancelarii nie zarabiała w ogóle, część zawiesiła działalność, część uzyskiwała jakieś dochody, w tym wyrywała z sądów zaległe nawet od roku wypłaty z tytułu zakończonych prawomocnie spraw z urzędu, część popadła w długi.
Ale podnieść im się po stanie epidemii, w sytuacji zubożałego społeczeństwa, tak, aby stać było kancelarię na ZUS, księgową, energię, wyposażenie w papier, zszywki, toner itp., czynsz i koszty dojazdów do sądów w całej przecież Polsce oraz na czynności i do Aresztów Śledczych, a także opłacić substytucje na 2 zmiany w sądach (od 100 do 250 zł za 1 rozprawę, rozprawy całodniowe są droższe) – będzie bardzo ciężko, o ile w ogóle będzie to możliwe.
Części z nas zmieni się życie, w tym zawodowe, część zasili jako niewykwalifikowana siła robocza inne kraje i zrobi to bez sentymentów dla „Zkolanwstałej” i z rozpaczą z powodu rozłąki z rodziną i przyjaciółmi.
A Polska?
Ziobro z resztą lokajów będzie wrzeszczał o „kaście”, która z lenistwa doprowadziła do zaległości w rozpoznawaniu spraw, tzw. „suweren” będzie te brednie usłużnie powtarzał, a normalni, uczciwi, przyzwoici i racjonalnie myślący ludzie jak zwykle będą w mniejszości.
Sędziowie i pracownicy administracyjni sądów będą mieli przez 2 zmiany pracy od 7 do 20 całkowicie rozregulowane życie.
Adwokaci i radcowie prawni najpierw spróbują sobie jakoś dawać radę, w nadziei, że „jakoś to będzie”, ale większość sobie tej rady na trzeciej zmianie już nie da. Tak najnormalniej fizycznie. Nie wspominającym już o tym, że i finansowo.
Zapłacą za to wszystko zwykli ludzie.
Jak zwykle.
Teraz na dwóch zmianach.
Ile i czego ze swojego życia oraz kogo z rodziny poświęcicie dla statystyki i tego, żeby Zbyszek „nikt już przez tego pana nie będzie pozbawiony życia” Ziobro się przed kamerami puszył?
O tym jak teraz, w dobie epidemii wygląda praca w sądach przeczytacie m.in. tu:
https://www.rp.pl/Sedziowie-i-sady/305069891-Koronawirus-sady-musza-wrocic-do-orzekania.html
Rekomendacje Iustitii oraz rozwiązania dla wymiaru sprawiedliwości przyjęte w różnych krajach dotkniętych epidemią:
(Grafika od Ślepym Okiem Temidy: https://www.facebook.com/SlepymOkiemTemidy/photos/a.376640042505825/1466138803555938/?type=3&theater)
Skomentuj