Na fejsie trwa ożywiona dyskusja w sprawie stawek wynagrodzeń adwokackich, m.in. przypomniano artykuł sprzed roku:
http://forsal.pl/artykuly/716672,prawnicy-zarabiaja-grosze-tylko-nieliczni-robia-kariere.html
Cytat:
„W Warszawie na niespełna 3 tys. adwokatów prawie 1 tys. nie wykonuje zawodu. Rynek obsługi prawnej w indywidualnych kancelariach nasycił się 2–3 lata temu. Zleceń nie przybywa, za to chętnych do udzielania porad tak. Młodzi adepci prawa tulą więc uszy po sobie i potulnie drepczą do uznanych kancelarii. A te mają złote żniwa – stawki dla klientów nie spadły, za to nie muszą przepłacać za pracowników, bo podań o pracę przychodzi do nich po kilka czy kilkanaście dziennie.
Rok temu środowiskiem wstrząsnęła historia młodego adwokata z Poznania, który zastrzelił się w swojej kancelarii. Po tej tragedii jeden z poznańskich adwokatów przyznał, że powodem samobójstwa były problemy finansowe mecenasa: nie miał klientów i ścigali go komornicy. Powinien szukać innej pracy, ale stracił motywację do życia. – Gdy siedziałam za biurkiem w kancelarii, wszedł młody człowiek do szefa. Poprosił o pracę. Gdy wyszedł z gabinetu, spojrzał na mnie i zapytał żegnającego go właściciela: „A ona ile zarabia? Ja zgadzam się na połowę jej pensji” – opowiada początkująca prawniczka Maria z Warszawy. (…)”
Znaleźliśmy 2 artykuły z sierpnia 2013 r. na blogu adwokat Anny Węgrzyn: http://adwokat-anna-wegrzyn.pl/czy-adwokat-jest-bogaty-jak-krezus-czyli-rzecz-o-pieniadzach http://adwokat-anna-wegrzyn.pl/wychodzi-klient-od-adwokata-i-zapomina-zaplacic/
co utwierdziło nas w poglądzie, że te same problemy ma adwokat w Warszawie, Lublinie, Gdańsku, Płocku, Białymstoku, Łodzi i Łańcucie…
Oraz inne problemy opisywane w zasadzie nieustannie i równie nieustannie bo od lat 12 nie odnoszące żadnego efektu:
http://prawo.rp.pl/artykul/757643,1018587-Adwokat-za-trzy-kilo–lepszej-kielbasy.html
http://grabias.biz/blog/dlaczego-adwokaci-protestuja/
http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/784312,marne-oplacanie-pelnomocnikow-rzutuje-na-prawo-do-sadu.html
http://prawo.rp.pl/artykul/757793,1097706-Wynagrodzenia-prawnikow.html
http://prawo.rp.pl/artykul/757738,962353-Adwokat-walczy–o-zwolnienie-z-urzedowek.html
http://prawo.rp.pl/artykul/757643,1051588-Czy-prawnicy-z-urzedu-powinni-kredytowac-panstwo.html?p=2
Listopad 2015: http://www4.rp.pl/Uslugi-ceny-zarobki/311129883-Prawnicy-nie-placa-rat-bankom-za-prad-i-telefon.html
Niedawno my na blogu przypominaliśmy szyderczą dyskusję sprzed roku:
Ostatnio zaś Rzecznik Praw Obywatelskich zaskarżyła te niepodwyższane od 12 lat stawki wynagrodzeń adwokackich.
Nie, nie te skandaliczne 60 zł brutto za cały, kilkuletni proces, na który aby się stawić – więcej będziemy musieli w parkomat pod sądem wpakować. Czy z Gdańska albo Szczecina dojechać na kasację do Sądu Najwyższego.
Te wyższe 🙂
http://prawo.rp.pl/artykul/1093243.html
Zaraz też odezwali się sfrustrowani i nie ukrywający zawiści, że ktoś może mieć lepiej niż oni, albo tego żąda, „onetowcy”, ci z kategorii „nie znam się to się wypowiem” 😀
Którzy w życiu nie próbowali prowadzić działalności gospodarczej, marzą o pracy „żeby zarobić ale się nie narobić”, nie uczyli się ciężko do 30 -tego roku życia (w tym wieku kończy się aplikację i przystępuje do ostatnich egzaminów adwokackich), ani nie zdawali w sumie ponad 100 kolokwiów i egzaminów zawodowych, nawet nie mają wyobrażenia ile wynoszą stawki podatków i ZUS dla działalności.
Czy VAT od paliwa można w koszty wrzucić.
Ile kosztuje substytucja i co to w ogóle jest.
Piszą te niedouczone „mondrołki” sfrustrowane i trujące się własnym jadem oraz kipiąc z zawiści:
I teraz – adwokatów jest więcej niż spraw z urzędu.
Najmniej spraw z urzędu jest właśnie tych z najwyższą stawką wynagrodzenia.
Nie każdy adwokat ma choćby jedną sprawę z urzędu za te 60 zł – których jest najwięcej.
Ale załóżmy. Dostał taką za 5000 zł.
W 2014 r.
Sprawy trwają średnio po ok. 3 lat. Niezależnie od wysokości stawki, te za 60 zł też.
Wynagrodzenie wypłacane jest dopiero po prawomocnym zakończeniu postępowania. Czyli przez te kilka lat pracuje się za darmo, inwestuje w sprawę i tak naprawdę – dokłada do niej.
Owe 5000 zł to kwota brutto. Nalezy odjąć 19 % podatku dochodowego.
Zostaje 4.201 zł.
Z których trzeba zapłacić ZUS. 1.040 zł ale ma od kwietnia znowu wzrosnąć.
Zostaje 3.161 zł. O ile sprawa trwałaby miesiąc.
Ale nie trwa.
Trwa średnio 36 miesięcy.
W trakcie których koszt ZUS wynosi 37.440 zł.
Sprawa ma termin co najmniej raz w miesiącu. Trwa załóżmy minimum 3 godziny, maximum 8 godzin.
Dojazd do Sądu z 8 kg akt, togą i teczką z własnymi dokumentami które trzeba dotaszczyć do Sądu i opłata parkomatu x 36.
Policzmy najmniej, po 15 zł za termin, chociaż rzadko kiedy parkomat pokaże mniej niż 20 zł – 540 zł.
W toku postępowania sporządza się co najmniej 20 pism procesowych (wliczając w to wnioski o zabezpieczenie, dowodowe, środki odwoławcze). Pismo średnio ma 3 strony. Papier i koszt toneru to koszt ok. 30 gr za stronę. Należy je wydrukować w odpowiedniej ilości egzemplarzy: dla Sądu, dla przeciwników procesowych (bo czasami jest ich kilku), dla siebie i klienta jesli chce. Załóżmy, że przeciwnik jest tylko 1. 20 x 4 = 80 pism. Po 3 strony to jest 240. Strona kosztuje 30 gr. Koszt wydruku: 72 zł.
Co najmniej 15 tych pism musimy wysłać sami stronie przeciwnej i dowód wysłania listu poleconego przeciwnikom dołączyć do egzemplarza składanego w Sądzie. List polecony kosztuje minimum 4,20 zł. Koperta ok. 10 gr. Koszt listów: 64,50 zł.
Aby móc wykonywać zawód i tym samym reprezentować klienta musimy opłacać obowiązkowe składki OC oraz składkę na Okręgową Radę Adwokacką. Ich miesięczny koszt jest różny w zależności od województwa. Przyjmijmy jedną z niższych składek – 250 zł/mies. W toku 3-letniego procesu z urzędu za tą bajońską kwotę 5000 zł brutto czyli 4.201 zł netto zapłacić musimy minimum 9000 zł składek za OC i na ORA.
Te koszty musimy jakoś zarobić, żeby sfinansować i skredytować reprezentację klienta korzystającego z „prawa ubogich”.
Finansujemy je z wynagrodzeń uzyskiwanych ze spraw z wyboru.
W związku z tym – jeżeli mamy kolizję czasową rozpraw to jasne jest, że osobiście stawimy się na sprawę z wyboru, w której klient wybrał nas i nam zapłacił z góry za to, żebyśmy na sprawie byli – a na urzędówkę wynajmiemy i opłacimy adwokata lub aplikanta, któremu udzielimy substytucji. W przypadku substytuowania adwokata opłata skarbowa od substytucji wynosi 17 zł. Opłaty skarbowej nie uiszcza się w razie upoważnienia aplikanta adwokackiego.
Ale za to i aplikantowi i adwokatowi jesli nie jest to nasz przyjaciel – płaci się wynagrodzenie za „stójkę” na rozprawie. W kwocie 200 zł.
Kolizje rozpraw występują w ok. 50 % terminów, gdyż sądu nie ochchodzi, że adwokat w tym samym czasie ma wyznaczoną rozprawę z wyboru i termin urzędówki wyznacza tak, jak pasuje sędziemu.
Koszt substytucji w 3 – letnim postepowaniu – 3.600 zł. Niefakturowanych. Niezwracalnych.
Telefony, czynsz nie tylko za mieszkanie – ale i za kancelarię w dużych miastach sięgający kwoty 2.500 zł/mies, media.
Pracowałbyś jeden z drugim przy takich narzuconych z góry kosztach wykonywania tego zawodu – przez 3 lata za te 5000 zł brutto??? O których tak marzysz i których tak zazdrościsz? 🙂
To nic nie stoi na przeszkodzie.
5 lat studiów prawniczych (1 kodeks kosztuje ok. 70 zł, podręczniki, zbiory orzecznictwa i komentarze są droższe i sięgają ceny ponad 300 zł za 1 tom), potem już z górki bo tylko 3,5 roku płatnej aplikacji (ponad 7000 tys zł rocznie) – kup lub wynajmij lokal użytkowy, wyposaż w sprzęt, umebluj, zarejestruj działalność gospodarczą, płać obowiązkowe OC nie tylko za samochód ale i za swoją odpowiedzialność cywilną, płać składki na ORA, na ZUS, VAT i dochodowy, raty kredytu lub czynsz za wynajem kancelarii bo ludzi gdzieś przyjąć musisz, płać za substytucje i rób karierę oraz zdobywaj świat samodzielnie, bez pomocy finansowej rodziny 🙂 Sekretarka i aplikant by się też przydali. Ale na to urzędówek w całym województwie zabraknie. Gwarantuję.
Powodzenia!
Zgodzić należy się z Jackiem Kurskim pod jednym względem – polski lud JEST ciemny.
Tkwi w przekonaniu, że wystarczy być adwokatem aby pieniądze zrywać z drzewa.
Próbuje oszukać albo oszukuje adwokatów na każdym kroku – bo przecież jak adwokatowi nie zapłaci to ten „nie zbiednieje”. Takie typowe „polaczkowe” myślenie.
Kiedyś pracowałam przez 9 godzin z ludźmi, którzy przyszli po pilne porady prawne i żeby im pisma, pozwy, wnioski napisać – będąc oczywiście po całym dniu w sądzie na rozprawach (od 8.30 do 16).
Wszyscy wcześniej byli telefonicznie uprzedzeni o koszcie porady. Wszyscy się ucieszyli, że o, nie tak drogo, a myśleli, że adwokaci są drożsi bo tak na mieście mówią i w tych poradach prawnych lexusa czy jakoś tak gdzie ani jednego adwokata nie ma.
Skończyłam pracę z klientami o 22.
Było 6 osób.
Nie zapłacił NIKT.
Nikt.
Po prostu.
Bo „adwokat nie zbiednieje”.
Jeden pan oświadczył, że „skoczy do bankomatu zaraz wróci” – nigdy więcej go nie widziałam.
Pani: „ojej zapomniałam, że zakupy dziecku zrobiłam, jutro przyniosę”. Jutro od 3 miesięcy jeszcze nie nadeszło 🙂
Reszta „płaci przelewem bo zapomniała gotówki”.
Ewidentne wyłudzenie usług. Oszustwo. Ale gdybym miała swoim oszustom robić sprawy – to już na żadne inne czasu bym nie miała.
Po tamtym pamiętnym dniu żądam najpierw pokazania, że człowiek pieniądze ma. Nie ma? To niech idzie do bankomatu i wróci z pieniędzmi.
I wiecie co?
Nie wracają.
Idą szukać innego „jelenia”.
W ciągu tych 9 godzin mogłabym w domu napisać dobry artykuł i zarobić pieniądze przynajmniej na energię elektryczną, którą zużyłam. Nie płaciłabym: opiekunce do dzieci/za hotel dla psów/za parking pod kancelarią.
Nie zużyłabym ryzy papieru i drogiego toneru na cudze pisma procesowe.
Tak. Zbiedniałam.
Ale przede wszystkim – zmarnowałam całe popołudnie dla ludzi, którzy nie są tego warci, w odróżnieniu od mojej rodziny. Dla której w tej pracy, w tym zawodzie – nie ma zbyt wiele czasu.
Nie mam na szczęście żadnej sprawy z urzędu. Ani za 60 zł, ani za 7.200 zł.
Dlaczego na szczęście?
Bo w woj. lubelskim obsługując tylko klientów indywidualnych, bez stałej obsługi prawnej, bez jakichkolwiek stałych dochodów których w działalności gospodarczej takiej jak jednoosobowa kancelaria adwokacka po prostu nie ma – nie stać mnie na fundowanie Skarbowi Państwa realizacji jego ustawowych zadań i obowiązków w postaci zapewnienia stronie prawa do obrony/pełnomocnika.
Ale tak – prowadzę kilka spraw pro bono.
Tym, którzy naprawdę tego potrzebują, a nie stać ich na opłacenie nawet tych żenujących stawek. Czego sąd pod uwagę nie wziął rozpoznając ich akurat wnioski o przyznanie „pomocy dla ubogich”.
Żalę się?
Tak. Oczywiście, że się żalę. I jestem wściekła. Bo kilka lat temu ta durna, krótkowzroczna, chciwa polityka finansowa tego państwa – moich kolegów, koleżanki i mnie zepchnęła do strefy, która z trudem wyrabia na koszty mimo harowania po 16 godzin na dobę także w weekendy. Koszty monstrualne i rosnące z dnia na dzień.
Dlatego też, że klienci oszukują, nie płacą za naszą pracę, nie zwracają nawet pieniędzy za benzynę za dojazd.
Kolega adwokat z Lublina posiadający analogiczne doświadczenia podzielił się ze mną trafnym spostrzeżeniem.
Że jeszcze 10 lat temu na 10 klientów – oszukał i nie zapłacił 1.
Teraz na 10 klientów – tylko ten jeden nie oszuka i zapłaci.
Nie wiem, czy tak samo jest w każdym województwie.
Ale w tych najbiedniejszych – dokładnie tak właśnie jest.
Powiązany wpis:
https://palestrapolska.wordpress.com/2016/05/06/adwokat-za-darmo/
6 stycznia, 2015 at 5:06 pm
Do poczytania koniecznie:
https://palestrapolska.wordpress.com/2015/01/05/adwokaci-odchodza-z-zawodu/
6 stycznia, 2015 at 5:41 pm
Mnie ciekawi jedno – dlaczego korporacje nie są w stanie przez 12 lat wywalczyć zmiany rozporządzenia? Dwa samorządy które ciągną duży pieniądz, a na dobrą sprawę nie potrafią skutecznie ugrać nawet godzinowej minimalnej krajowej za te ZUSowskie sprawy. To już związki zawodowe górników skuteczniej wplywają na władze, niż organizacje zrzeszające dziesiątki tysięcy prawników.
6 stycznia, 2015 at 5:46 pm
Właśnie szeregowi adwokaci usiłują się tego i kilku innych kwestii dowiedzieć na „wąteczku sukcesowym władz adwokatury” pod tym linkiem: https://www.facebook.com/groups/adwokatura.polska/permalink/736491603087004/
6 stycznia, 2015 at 6:27 pm
Proszę porównać zestaw osobowy „u steru” z zestawem osobowym chodzącym do sądu na te urzędówki (realnie chodzącym, a nie wysyłającym sybstytutów, żeby mieć święty spokój i w tym czasie robić wielkie pieniądze na wielkich biznesach).
Inna kwestia jest taka, że o rozporządzeniu decyduje MS. Więc może zmienić, a może nie zmienić. Więc… nie zmienia. A że u nas TK jest skrajnie probudżetowy, to nie ma jak przymusić MS do zmiany rozporządzenia. Odmowa chodzenia przez adwokatów na urzędówki nie wchodzi w grę, bo na taką okoliczność jest możliwość zasądzenia od adwokata sporej kwoty pieniężnej. Ustawowo adwokaci zostali postawieni pod ścianą, bo nie mogą wykonywać jedynej chyba skutecznej formy protestu (odmowa wykonania czynności).
Dochodzi do tego populizm MS, który może wszem i wobec pokazać: „zobaczcie, jak źle robię tym krezusom i krwiopijcom”. I to się sprzedaje. A że nie ma to nic wspólnego z rzeczywistą sytuacją finansową adwokata.
Proszę zobaczyć postanowienie TK ws. skargi Koleżanki dotyczącej stawek. Jaka to jest motywacja dla MS, żeby cokolwiek zmienić? Koleżanka ma zamiar iść aż do ETPC, tylko czy i kiedy to coś da?
7 stycznia, 2015 at 7:24 pm
Ciekawy watek. Jak na moje jedyną wymierną korzyścią na dziś dla samych zainteresowanych z tej całej samorządności w miarę tania siła robocza. A i tak już kończą się czasy gdzie aplikanci zgadzali się „uczyć praktyki” po pięćset netto, bo na kilku zawezwaniach można tyle ugrać jak się ma łeb na karku, dobry PR i minimum umiejętności budowania relacji.
Mając na uwadze powyższe, pozostaje wierzyć w starą prawdę, że natura nie znosi próżni.
8 stycznia, 2015 at 9:53 pm
W związku z faktem, że Pani Beata hejtować poczęła adwokatów pod niedotyczącym adwokatów wpisem i na oślep – a nie mamy możliwości edycji przez przenoszenie komentarzy pod inne artykuły – przeklejamy komentarz z odpowiedzią pod najbardziej pasujący wpis.
Gratulujemy (o ile komentarz nie jest zwykłą ściemą, bo ciężko uwierzyć w taką naiwność i wielokrotne powtarzanie tego samego elementarnego błędu oraz w taką roszczeniowość i brak szacunku dla cudzej ciężkiej, kilkuletniej pracy) osiągnięcia rzadko spotykanego stopnia nieumiejętności uczenia się na własnych błędach i serdecznie pro bono radzimy, że jeśli zapragnie Pani rachunku/faktury od kogokolwiek, od kogo nabywa Pani towary lub usługi – to po prostu wystarczy o tym … powiedzieć i poprosić. Cóż za niespodzianka, prawda?
Kolejną niespodzianką dla Pani Beaty będzie zapewne fakt, że adwokaci ustawowo mają zakazane świadczenie usług darmowo i raczej nie wyżyją z takiej działalności, podobnie zakazane jest zawieranie umów tzw. success fee. Z usług fryzjera, mechanika samochodowego, czy dentysty, albo prywatnych usług medycznych też Pani za darmo nie korzysta i jakoś nie ma pretensji, że innych zawodów nie interesuje czy na ich usługi Panią stać – bo skoro przyszła Pani po zakup usługi, to należy domniemywać, że Panią na nią stać. I nie płaci Pani za wizytę lekarską lekarzowi dopiero jak wyjdzie z grypy. Tylko na dzień dobry.
Adwokaci są jednym z ulubionych zwierząt łownych urzędów skarbowych, o tym Pani też nie wie, ale się wypowiada, że rzekomo kontrolom nie podlegamy Pani kochana, gdzie, za którymi 7 górami i morzami Pani mieszka, tak z ciekawości? Bo chętnie przynajmniej od czasu do czasu tez pogrążylibyśmy się dla psychicznego odpoczynku w tak totalnej ignorancji w tym samym miejscu.
I parafrazując Pani wypowiedź:
„ Dla mnie chamstwem jest uchylanie się od zapłaty za usługi świadczone często przez kilkanaście lat bo i tyle potrafi trwać sprawa. Świadczy nie o przykrych doświadczeniach klientów – ale o ich pazerności i faktycznej chęci wyłudzenia tych świadczeń. Nie jest ważne dla Was to czy kogoś z adwokatów stać na kilkunastoletnie finansowanie Waszej sprawy, czy nie. Czy ten adwokat i jego dzieci będzie miał za co żyć czy nie. Aby Wam się żyło wspaniale. I myślicie, że należy się Wam za free i jesteście ludźmi sukcesu” – fajnie to brzmi, prawda? A jak idealnie pasuje. Pani wyskoczy z tym tekstem w prywatnej przychodni lekarskiej I nagra reakcje i nam tu je opisze, co? Pośmiejemy się.
„Beata
Wysłany 08.01.2015 o 10:36 am
Szanowni Państwo.
Ja mam niestety niezbyt miłe doświadczenia z adwokatami. Miałam już kilku w sprawie. Wszyscy z góry brali pieniądze / o pokwitowaniu oczywiście nie było mowy / a potem olewali sprawę i kombinowali jak się z tego wykręcić. Nigdy mnie nawet nie spytano na ile mnie stać. Nie było natomiast mowy o podjęciu się sprawy bez wcześniejszej wpłaty pieniążków. Oczywiście sprawy nie kończyli bądź sama musiałam zakończyć współpracę ale nawet części pieniążków mi nie zwrócili. Oczywiście za każdy pobyt na rozprawie dodatkowe pieniążki czy Szanowny Pan przygotowany czy nie. Jeden bardzo młody adwokat za napisanie prostego pisma zażyczył sobie 800 złotych. Swoją drogą ciekawe co z podatkami. Handlarzy na bazarze skarbówka ściga za natkę pietruszki a Państwo to klasa wybrana?
Dla mnie chamstwem jest pobieranie opłaty przed wykonaniem usługi i niestety świadczy nie o Waszych przykrych doświadczeniach ale o pazerności. Nie jest ważne dla Was to czy kogoś stać czy nie.Czy będzie miał za co żyć czy nie. Aby Wam się żyło wspaniale. I myślicie, że jesteście ludźmi sukcesu.
Niestety w społeczeństwie jesteście grupą wyalienowaną, której większość ludzi się brzydzi i nie chce mieć nic wspólnego. Popatrzcie w rankingi zaufania to może otrzeźwiejecie.
Beata”
Palestra Polska:
Szanowna Pani Beato!
Pragniemy zauważyć, że Pani negatywne doświadczenia z adwokatami wynikają przynajmniej w dużej części w niezrozumieniu istoty zawodu i nierealnych oczekiwaniach.
Pisze Pani z oburzeniem, że nigdy Pani przy podawaniu ceny nie zapytano, na ile Panią stać. Cóż, nam nigdy żaden fryzjer ani mechanik też nie oferował, że zrobi wszystko co potrzeba, a zapłacimy tyle na ile nas stać. Jeżeli zna Pani takie zakłady, poprosimy o adres, chętnie skorzystamy.
Żali się Pani, że 800 zł za pismo to drogo. Nie wie Pani, ile godzin na jego przygotowanie poświęcił adwokat. Czasem nad jednym kluczowym zdanie trzeba posiedzieć kilka godzin. Mechanicy po zawodówkach w ASO samochodów średniej klasy biorą 90-100 zł za roboczogodzinę. Pani oczekuje, że godzina pracy znacznie wyżej wykwalifikowanych adwokatów powinna być tańsza niż mechanika albo fryzjera? Litościwie nie zapytamy, ile Pani roczni zostawia u fryzjera. Widzimy, że nadal żywe jest przekonanie z czasów socjalistycznych, że cenna jest praca tylko wykonywana „temy rencamy”.
Co do płatności z góry: po pierwsze, jeżeli leczy się Pani prywatnie, czy kiedykolwiek płaciła Pani dopiero po powrocie do zdrowia? Czy też honorarium lekarskie płaciła Pani podczas każdej wizyty oraz przed zabiegiem, operacją itp.?
Po wtóre, adwokat prowadząc działalność musi co miesiąc zapłacić ZUS-y i podatki, kupić toner, raz do roku bazy ze zmieniającymi się ciągle przepisami i orzecznictwem (taki program kosztuje kilka tysięcy złotych). Stały koszt utrzymania kancelarii wynosi przy najskromniejszym lokalu i zatrudnieniu 3 tys. zł. A Pani oczekuje, że adwokat prowadzący kilkuletnią Pani sprawę powinien Panią kredytować. Tak, kredytować – bo ponosi koszty dojazdów do sądu, parkingów, korespondencji, papieru, tonera, telefonów itp. Uprzejmie informujemy zatem, że udzielaniem kredytów trudnią się banki.
Po trzecie, przed takim kredytowaniem powstrzymują nas także postawy klientów takich, jak Pani. Otóż pisze Pani, że zrezygnowała z adwokata i była zdumiona, że nie oddał on pieniędzy, choć przygotował on pozew lub inne pisma i chodził na ileś terminów rozpraw. Czy gdyby miała Pani zapłacić mu z dołu, to nagle zmieniłaby Pani postawę i zapłaciła za już wykonaną pracę? Każdy z nas miał przynajmniej jednego klienta, który odbierając zamówione pismo, opinię czy umowę odegrał oskarową rolę, łapiąc się za serce. Tu proszę wstawić dowolny tekst: od „Mecenasie, zapomniałem portfela” po „Marsjanie uprowadzili przed chwilą moją żonę, która trzymała wszystkie pieniądze”. Każda taka scena nieodmiennie kończy się przysięgą na Biblię, Torę i Koran, że najpóźniej jutro wróci, aby zapłacić. Tyle, że owo jutro nigdy nie następuje. Jeżeli ów klient przypadkiem spotka adwokata na ulicy, to choćby miał orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy, na widok adwokata oddala się wyciągniętym galopem godnym arabskiej klaczy derbistki. Używa Pani jakże miłego słowa „chamstwo”. Tak, takie zachowania klientów są właśnie chamstwem. Co więcej, są ordynarnym przestępstwem. Wyłudzeniem. Oszustwem.
Niektórzy klienci jak Pani oczekują, że adwokatowi należy płacić po sprawie, a najlepiej tylko po wygranej. Otóż tak, jak żaden przytomny lekarz nigdy nie da gwarancji wyzdrowienia pełnego i bez komplikacji, tak żaden uczciwy i doświadczony adwokat nie da gwarancji wygrania sprawy. Nie tylko dlatego, że zwykle sprawę można ocenić prawnie na różne sposoby. Także dlatego, że nikt tak nie potrafi skopać własnej sprawy, jak sam klient. Niejednokrotnie widzieliśmy, gdy przeciwnik wyciągał dokument podpisany przez naszego klienta, o którym klient nie raczył nas wcześniej poinformować, albo świadkowie przedstawiali przebieg zdarzeń odmiennie, niż klient zapisał to w swej łaskawej pamięci.
Co do pokwitowań – wystarczyło poprosić. Na pewno by Pani dostała. Płacimy podatki tak samo jak inni i to znacznie wyższe niż wspomniany przez Panią handlarz pietruszką. Niech Pani będzie spokojna. Nikt z nas dla kilku groszy nie zaryzykuje utraty prawa wykonywania zawodu, bo zielony z zawiści klient doniósł do skarbówki.
Sapienti sat. A jeżeli nie sapienti, to i 10 razy dłuższym elaboratem nie przekonamy.
11 lutego, 2015 at 12:32 pm
Zdumiewające jest to, że ludzie, którzy narzekają na adwokatów czy radców prawnych sami się do nich udają – jeżeli jesteście tacy mądrzy to nie korzystajcie z ich pomocy. Przepraszam, ale tak jak wskazuje autor – jak nie stać cie na mechanika to nie korzystasz z jego usług i nie uciekasz z piskiem opon po odebraniu auta.
Jeżeli chodzi o zarobki prawników, jestem aplikantem, wiem ile pracy, czasu i pieniędzy trzeba zainwestować w ten zawód. Na jedno miejsce na moich studiach było ok 20 osób – musiałam ostro zakuwać do matury, aby być najlepsza z nich. Studia skończyło ok 70% mojego roku. Aby dostać się na aplikację przez 4 miesiące spałam po 4 h dziennie, bo nie mogłam liczyć na urlop, uczyłam się nawet w drodze do pracy i z pracy. To był tylko początek bo dopiero aplikacja jest prawdziwym wyzwaniem. Oblanie jednego kolokwium w 2 terminie jest jednoznaczne z niezaliczeniem całego roku – oblanie następnego – z końcem aplikacji. Egzamin radcowski to prawdziwy hardcore. Egzamin wstępny zdaje ok 40 % osób, w czasie aplikacji odpada ok 1/3 z nich, końcowy zdaje ok 70 %.
Dla większości aplikantów… którzy są w wieku ok. 30 lat (chcieli by mieć własny kąt i finansową możliwość założenia rodziny)… opłata za aplikację to równowartość 1/3 rocznych zarobków. Mnie nie stać w związku z tym na wakacje, kupuje w dyskontach w których ludzie często zarabiają więcej ode mnie, żeby kupić buty na zimę musiałam skorzystać z „dofinansowania” rodziców… Godzę się na to bo wiem, że teraz jest czas aby inwestować w siebie. I mam prawo zażyczyć sobie później godziwego wynagrodzenia i nikt kto będzie korzystał z moich usług nie będzie miał prawa uważać, że na to nie zasługuję. Bo w czasie kiedy moje koleżanki/koledzy idą do klubu, na zakupy czy do restauracji ja ciężko pracuje na to, żeby zostać radcą prawnym. I tak jest – czasem stronicowe pismo zajmuje cały dzień pracy, a praca jest niezwykle odpowiedzialna. Polaczki szanujcie pracę innych ludzi, w szczególności jak nie macie o niej pojęcia.
11 lutego, 2015 at 7:56 pm
Z doświadczenia jednego z autorów bloga: wygrana w sądzie pracy dla klienta sprawa o wynagrodzenie za pracę, po czym klient ten uznał, że z adwokatem się nie rozliczy (przeciwnik koszty zastępstwa i całość roszczenia wypłacił bez komornika, od razu po uprawomocnieniu się orzeczenia). Od tamtej pory ta osoba rozlicza się za sprawę tylko z góry. Także drodzy klienci, nie dziwcie się, że nie ma rozliczeń z dołu. Jak to się mówi, prawnik po sprawie jest jak panna po zabawie. A my usługi nie kończymy w kancelarii, tylko najczęściej w budynku sądu na rozprawie. Wolimy nie liczyć na to, że po rozprawie raczycie się Państwo do nas udać (stracić Wasz cenny czas) i się rozliczyć, bo są osoby, które udowodniły, że nie zawsze do rozliczenia dojdzie.
20 czerwca, 2015 at 8:00 am
Panie Robercie będę bardzo zobowiązana za namiary do aplikantów w Lublinie wystawiających faktury 🙂 ❤ Causy przesyłam.
Adw. Ewa Stępniak