sowa otwórz kancelarię

Na fejsie trwa ożywiona dyskusja w sprawie stawek wynagrodzeń adwokackich, m.in. przypomniano artykuł sprzed roku:

http://forsal.pl/artykuly/716672,prawnicy-zarabiaja-grosze-tylko-nieliczni-robia-kariere.html

Cytat:

W Warszawie na niespełna 3 tys. adwokatów prawie 1 tys. nie wykonuje zawodu. Rynek obsługi prawnej w indywidualnych kancelariach nasycił się 2–3 lata temu. Zleceń nie przybywa, za to chętnych do udzielania porad tak. Młodzi adepci prawa tulą więc uszy po sobie i potulnie drepczą do uznanych kancelarii. A te mają złote żniwa – stawki dla klientów nie spadły, za to nie muszą przepłacać za pracowników, bo podań o pracę przychodzi do nich po kilka czy kilkanaście dziennie.

Rok temu środowiskiem wstrząsnęła historia młodego adwokata z Poznania, który zastrzelił się w swojej kancelarii. Po tej tragedii jeden z poznańskich adwokatów przyznał, że powodem samobójstwa były problemy finansowe mecenasa: nie miał klientów i ścigali go komornicy. Powinien szukać innej pracy, ale stracił motywację do życia. – Gdy siedziałam za biurkiem w kancelarii, wszedł młody człowiek do szefa. Poprosił o pracę. Gdy wyszedł z gabinetu, spojrzał na mnie i zapytał żegnającego go właściciela: „A ona ile zarabia? Ja zgadzam się na połowę jej pensji” – opowiada początkująca prawniczka Maria z Warszawy. (…)”

  stawki adw Konrad P z fb stawki adw Konrad P komenty z fb1 Znaleźliśmy 2 artykuły z sierpnia 2013 r.  na blogu adwokat Anny Węgrzyn: http://adwokat-anna-wegrzyn.pl/czy-adwokat-jest-bogaty-jak-krezus-czyli-rzecz-o-pieniadzach http://adwokat-anna-wegrzyn.pl/wychodzi-klient-od-adwokata-i-zapomina-zaplacic/

W ramach pakietu deregulacyjnego „ministra z szajbą deregulacyjną” (tak o byłym już ministrze sprawiedliwości Jarosławie Gowinie wyraził się premier Donald Tusk) zawody prawnicze mają być jeszcze bardziej dostępne, żeby zmniejszyć bezrobocie. Problem jednak w tym, że pracy nie przybywa. Będzie trudniej. Ponadto członkowie palestry mimo uspokajających twierdzeń resortu dostrzegają poważny problem. Na rynek wejdzie spora grupa prawników nieprzygotowanych do wykonywania zawodu. Skutki mogą być bardzo złe zarówno dla klientów, jak i wymiaru sprawiedliwości. W końcu nikt nie chciałby być operowany przez niedouczonego lekarza. – Skoro każdy może spróbować, niech próbuje. Dziś uzyskać tytuł zawodowy adwokata to betka, ale być adwokatem to jest nadal wielkie wyzwanie. Być nim, to nie znaczy tylko zarabiać, lecz głównie służyć. A czasem służyć bez zarobku. Adwokat to ten, co idzie potrzebującemu z pomocą, za co pobiera należne mu wynagrodzenie. A czasem, według własnej woli, z tego wynagrodzenia rezygnuje, jeśli uzna, że klienta nie stać na pokrycie honorarium, ale względy natury ludzkiej nakazują przyjście z pomocą prawną – wskazuje Jerzy Naumann.
W ramach pakietu deregulacyjnego „ministra z szajbą deregulacyjną” (tak o byłym już ministrze sprawiedliwości Jarosławie Gowinie wyraził się premier Donald Tusk) zawody prawnicze mają być jeszcze bardziej dostępne, żeby zmniejszyć bezrobocie. Problem jednak w tym, że pracy nie przybywa. Będzie trudniej. Ponadto członkowie palestry mimo uspokajających twierdzeń resortu dostrzegają poważny problem. Na rynek wejdzie spora grupa prawników nieprzygotowanych do wykonywania zawodu. Skutki mogą być bardzo złe zarówno dla klientów, jak i wymiaru sprawiedliwości. W końcu nikt nie chciałby być operowany przez niedouczonego lekarza. – Skoro każdy może spróbować, niech próbuje. Dziś uzyskać tytuł zawodowy adwokata to betka, ale być adwokatem to jest nadal wielkie wyzwanie. Być nim, to nie znaczy tylko zarabiać, lecz głównie służyć. A czasem służyć bez zarobku. Adwokat to ten, co idzie potrzebującemu z pomocą, za co pobiera należne mu wynagrodzenie. A czasem, według własnej woli, z tego wynagrodzenia rezygnuje, jeśli uzna, że klienta nie stać na pokrycie honorarium, ale względy natury ludzkiej nakazują przyjście z pomocą prawną – wskazuje Jerzy Naumann.
W ramach pakietu deregulacyjnego „ministra z szajbą deregulacyjną” (tak o byłym już ministrze sprawiedliwości Jarosławie Gowinie wyraził się premier Donald Tusk) zawody prawnicze mają być jeszcze bardziej dostępne, żeby zmniejszyć bezrobocie. Problem jednak w tym, że pracy nie przybywa. Będzie trudniej. Ponadto członkowie palestry mimo uspokajających twierdzeń resortu dostrzegają poważny problem. Na rynek wejdzie spora grupa prawników nieprzygotowanych do wykonywania zawodu. Skutki mogą być bardzo złe zarówno dla klientów, jak i wymiaru sprawiedliwości. W końcu nikt nie chciałby być operowany przez niedouczonego lekarza. – Skoro każdy może spróbować, niech próbuje. Dziś uzyskać tytuł zawodowy adwokata to betka, ale być adwokatem to jest nadal wielkie wyzwanie. Być nim, to nie znaczy tylko zarabiać, lecz głównie służyć. A czasem służyć bez zarobku. Adwokat to ten, co idzie potrzebującemu z pomocą, za co pobiera należne mu wynagrodzenie. A czasem, według własnej woli, z tego wynagrodzenia rezygnuje, jeśli uzna, że klienta nie stać na pokrycie honorarium, ale względy natury ludzkiej nakazują przyjście z pomocą prawną – wskazuje Jerzy Naumann.
W ramach pakietu deregulacyjnego „ministra z szajbą deregulacyjną” (tak o byłym już ministrze sprawiedliwości Jarosławie Gowinie wyraził się premier Donald Tusk) zawody prawnicze mają być jeszcze bardziej dostępne, żeby zmniejszyć bezrobocie. Problem jednak w tym, że pracy nie przybywa. Będzie trudniej. Ponadto członkowie palestry mimo uspokajających twierdzeń resortu dostrzegają poważny problem. Na rynek wejdzie spora grupa prawników nieprzygotowanych do wykonywania zawodu. Skutki mogą być bardzo złe zarówno dla klientów, jak i wymiaru sprawiedliwości. W końcu nikt nie chciałby być operowany przez niedouczonego lekarza. – Skoro każdy może spróbować, niech próbuje. Dziś uzyskać tytuł zawodowy adwokata to betka, ale być adwokatem to jest nadal wielkie wyzwanie. Być nim, to nie znaczy tylko zarabiać, lecz głównie służyć. A czasem służyć bez zarobku. Adwokat to ten, co idzie potrzebującemu z pomocą, za co pobiera należne mu wynagrodzenie. A czasem, według własnej woli, z tego wynagrodzenia rezygnuje, jeśli uzna, że klienta nie stać na pokrycie honorarium, ale względy natury ludzkiej nakazują przyjście z pomocą prawną – wskazuje Jerzy Naumann.

co utwierdziło nas w poglądzie, że te same problemy ma adwokat w Warszawie, Lublinie, Gdańsku, Płocku, Białymstoku, Łodzi i Łańcucie…

Oraz inne problemy opisywane w zasadzie nieustannie i równie nieustannie bo od lat 12 nie odnoszące żadnego efektu:

http://prawo.rp.pl/artykul/757643,1018587-Adwokat-za-trzy-kilo–lepszej-kielbasy.html

http://grabias.biz/blog/dlaczego-adwokaci-protestuja/

http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/784312,marne-oplacanie-pelnomocnikow-rzutuje-na-prawo-do-sadu.html

http://prawo.rp.pl/artykul/757793,1097706-Wynagrodzenia-prawnikow.html

http://prawo.rp.pl/artykul/757738,962353-Adwokat-walczy–o-zwolnienie-z-urzedowek.html

http://prawo.rp.pl/artykul/757643,1051588-Czy-prawnicy-z-urzedu-powinni-kredytowac-panstwo.html?p=2

Listopad 2015: http://www4.rp.pl/Uslugi-ceny-zarobki/311129883-Prawnicy-nie-placa-rat-bankom-za-prad-i-telefon.html

stawki adw komenty z rp o paczce pieluch i oplaca sie przegrac

Niedawno my na blogu przypominaliśmy szyderczą dyskusję sprzed roku:

https://palestrapolska.wordpress.com/2014/02/12/loza-szydercow-memy-obrazujace-wysokosc-stawek-adwokackich/

Ostatnio zaś Rzecznik Praw Obywatelskich zaskarżyła te niepodwyższane od 12 lat stawki wynagrodzeń adwokackich.

Nie, nie te skandaliczne 60 zł brutto za cały, kilkuletni proces, na który aby się stawić – więcej będziemy musieli w parkomat pod sądem wpakować. Czy z Gdańska albo Szczecina dojechać na kasację do Sądu Najwyższego.

Te wyższe 🙂

http://prawo.rp.pl/artykul/1093243.html

Zaraz też odezwali się sfrustrowani i nie ukrywający zawiści, że ktoś może mieć lepiej niż oni, albo tego żąda, „onetowcy”, ci z kategorii „nie znam się to się wypowiem” 😀

Którzy w życiu nie próbowali prowadzić działalności gospodarczej, marzą o pracy „żeby zarobić ale się nie narobić”, nie uczyli się ciężko do 30 -tego roku życia (w tym wieku kończy się aplikację i przystępuje do ostatnich egzaminów adwokackich), ani nie zdawali w sumie ponad 100 kolokwiów i egzaminów zawodowych, nawet nie mają wyobrażenia ile wynoszą stawki podatków i ZUS dla działalności.

Czy VAT od paliwa można w koszty wrzucić.

Ile kosztuje substytucja i co to w ogóle jest.

Piszą te niedouczone „mondrołki” sfrustrowane i trujące się własnym jadem oraz kipiąc z zawiści:

stawki adw cosnietak idiotarpo zaskarzyla koment cosnietak debilastawki adw rpo zaskarzyla koment ja adw

I teraz – adwokatów jest więcej niż spraw z urzędu.

Najmniej spraw z urzędu jest właśnie tych z najwyższą stawką wynagrodzenia.

Nie każdy adwokat ma choćby jedną sprawę z urzędu za te 60 zł – których jest najwięcej.

Ale załóżmy. Dostał taką za 5000 zł.

W 2014 r.

Sprawy trwają średnio po ok. 3 lat. Niezależnie od wysokości stawki, te za 60 zł też.

Wynagrodzenie wypłacane jest dopiero po prawomocnym zakończeniu postępowania. Czyli przez te kilka lat pracuje się za darmo, inwestuje w sprawę i tak naprawdę – dokłada do niej.

Owe 5000 zł to kwota brutto. Nalezy odjąć 19 % podatku dochodowego.

Zostaje 4.201 zł.

Z których trzeba zapłacić ZUS. 1.040 zł ale ma od kwietnia znowu wzrosnąć.

Zostaje 3.161 zł. O ile sprawa trwałaby miesiąc.

Ale nie trwa.

Trwa średnio 36 miesięcy.

W trakcie których koszt ZUS wynosi 37.440 zł.

Sprawa ma termin co najmniej raz w miesiącu. Trwa załóżmy minimum 3 godziny, maximum 8 godzin.

Dojazd do Sądu z 8 kg akt, togą i teczką z własnymi dokumentami które trzeba dotaszczyć do Sądu i opłata parkomatu x 36.

Policzmy najmniej, po 15 zł za termin, chociaż rzadko kiedy parkomat pokaże mniej niż 20 zł – 540 zł.

W toku postępowania sporządza się co najmniej 20 pism procesowych (wliczając w to wnioski o zabezpieczenie, dowodowe, środki odwoławcze). Pismo średnio ma 3 strony. Papier i koszt toneru to koszt ok. 30 gr za stronę. Należy je wydrukować w odpowiedniej ilości egzemplarzy: dla Sądu, dla przeciwników procesowych (bo czasami jest ich kilku), dla siebie i klienta jesli chce. Załóżmy, że przeciwnik jest tylko 1. 20 x 4 = 80 pism. Po 3 strony to jest 240. Strona kosztuje 30 gr. Koszt wydruku: 72 zł.

Co najmniej 15 tych pism musimy wysłać sami stronie przeciwnej i dowód wysłania listu poleconego przeciwnikom dołączyć do egzemplarza składanego w Sądzie. List polecony kosztuje minimum 4,20 zł. Koperta ok. 10 gr. Koszt listów: 64,50 zł.

Aby móc wykonywać zawód i tym samym  reprezentować klienta musimy opłacać obowiązkowe składki OC oraz składkę na Okręgową Radę Adwokacką. Ich miesięczny koszt jest różny w zależności od województwa. Przyjmijmy jedną z niższych składek – 250 zł/mies. W toku 3-letniego procesu z urzędu za tą bajońską kwotę 5000 zł brutto czyli 4.201 zł netto zapłacić musimy minimum  9000 zł składek za OC i na ORA.

Te koszty musimy jakoś zarobić, żeby sfinansować i skredytować reprezentację klienta korzystającego z „prawa ubogich”.

Finansujemy je z wynagrodzeń uzyskiwanych ze spraw z wyboru.

W związku z tym – jeżeli mamy kolizję czasową rozpraw to jasne jest, że osobiście stawimy się na sprawę z wyboru, w której klient wybrał nas i nam zapłacił z góry za to, żebyśmy na sprawie byli – a na urzędówkę wynajmiemy i opłacimy adwokata lub aplikanta, któremu udzielimy substytucji. W przypadku substytuowania adwokata opłata skarbowa od substytucji wynosi 17 zł. Opłaty skarbowej nie uiszcza się w razie upoważnienia aplikanta adwokackiego.

Ale za to i aplikantowi i adwokatowi jesli nie jest to nasz przyjaciel – płaci się wynagrodzenie za „stójkę” na rozprawie. W kwocie 200 zł.

Kolizje rozpraw występują w ok. 50 % terminów, gdyż sądu nie ochchodzi, że adwokat w tym samym czasie ma wyznaczoną rozprawę z wyboru i termin urzędówki wyznacza tak, jak pasuje sędziemu.

Koszt substytucji w 3 – letnim postepowaniu – 3.600 zł. Niefakturowanych. Niezwracalnych.

Telefony, czynsz nie tylko za mieszkanie – ale i za kancelarię w dużych miastach sięgający kwoty 2.500 zł/mies, media.

Pracowałbyś jeden z drugim przy takich narzuconych z góry kosztach wykonywania tego zawodu – przez 3 lata za te 5000 zł brutto??? O których tak marzysz i których tak zazdrościsz? 🙂

To nic nie stoi na przeszkodzie.

5 lat studiów prawniczych (1 kodeks kosztuje ok. 70 zł, podręczniki, zbiory orzecznictwa i komentarze są droższe i sięgają ceny ponad 300 zł za 1 tom), potem już z górki bo tylko 3,5 roku płatnej aplikacji (ponad 7000 tys zł rocznie) – kup lub wynajmij lokal użytkowy, wyposaż w sprzęt, umebluj, zarejestruj działalność gospodarczą, płać obowiązkowe OC nie tylko za samochód ale i za swoją odpowiedzialność cywilną, płać składki na ORA, na ZUS, VAT i dochodowy, raty kredytu lub czynsz za wynajem kancelarii bo ludzi gdzieś przyjąć musisz, płać za substytucje i rób karierę oraz zdobywaj świat samodzielnie, bez pomocy finansowej rodziny 🙂 Sekretarka i aplikant by się też przydali. Ale na to urzędówek w całym województwie zabraknie. Gwarantuję.

Powodzenia!

Zgodzić należy się z Jackiem Kurskim pod jednym względem – polski lud JEST ciemny.

Tkwi w przekonaniu, że wystarczy być adwokatem aby pieniądze zrywać z drzewa.

Próbuje oszukać albo oszukuje adwokatów na każdym kroku – bo przecież jak adwokatowi nie zapłaci to ten „nie zbiednieje”. Takie typowe „polaczkowe” myślenie.

Kiedyś pracowałam przez 9 godzin z ludźmi, którzy przyszli po pilne porady prawne i żeby im pisma, pozwy, wnioski napisać  – będąc oczywiście po całym dniu w sądzie na rozprawach (od 8.30 do 16).

Wszyscy wcześniej byli telefonicznie uprzedzeni o koszcie porady. Wszyscy się ucieszyli, że o, nie tak drogo, a myśleli, że adwokaci są drożsi bo tak na mieście mówią i w tych poradach prawnych lexusa czy jakoś tak gdzie ani jednego adwokata nie ma.

Skończyłam pracę z klientami o 22.

Było 6 osób.

Nie zapłacił NIKT.

Nikt.

Po prostu.

Bo „adwokat nie zbiednieje”.

Jeden pan oświadczył, że „skoczy do bankomatu zaraz wróci” – nigdy więcej go nie widziałam.

Pani: „ojej zapomniałam, że zakupy dziecku zrobiłam, jutro przyniosę”. Jutro od 3 miesięcy jeszcze nie nadeszło 🙂

Reszta „płaci przelewem bo zapomniała gotówki”.

Ewidentne wyłudzenie usług. Oszustwo. Ale gdybym miała swoim oszustom robić sprawy – to już na żadne inne czasu bym nie miała.

Po tamtym pamiętnym dniu żądam najpierw pokazania, że człowiek pieniądze ma. Nie ma? To niech idzie do bankomatu i wróci z pieniędzmi.

I wiecie co?

Nie wracają.

Idą szukać innego „jelenia”.

W ciągu tych 9 godzin mogłabym w domu napisać dobry artykuł i zarobić pieniądze przynajmniej na energię elektryczną, którą zużyłam. Nie płaciłabym: opiekunce do dzieci/za hotel dla psów/za parking pod kancelarią.

Nie zużyłabym ryzy papieru i drogiego toneru na cudze pisma procesowe.

Tak. Zbiedniałam.

Ale przede wszystkim – zmarnowałam całe popołudnie dla ludzi, którzy nie są tego warci, w odróżnieniu od mojej rodziny. Dla której w tej pracy, w tym zawodzie – nie ma zbyt wiele czasu.

Nie mam na szczęście żadnej sprawy z urzędu. Ani za 60 zł, ani za 7.200 zł.

Dlaczego na szczęście?

Bo w woj. lubelskim obsługując tylko klientów indywidualnych, bez stałej obsługi prawnej, bez jakichkolwiek stałych dochodów których w działalności gospodarczej takiej jak jednoosobowa kancelaria adwokacka po prostu nie ma – nie stać mnie na fundowanie Skarbowi Państwa realizacji jego ustawowych zadań i obowiązków w postaci zapewnienia stronie prawa do obrony/pełnomocnika.

Ale tak – prowadzę kilka spraw pro bono.

Tym, którzy naprawdę tego potrzebują, a nie stać ich na opłacenie nawet tych żenujących stawek. Czego sąd pod uwagę nie wziął rozpoznając ich akurat wnioski o przyznanie „pomocy dla ubogich”.

Żalę się?

Tak. Oczywiście, że się żalę. I jestem wściekła.  Bo kilka lat temu ta durna, krótkowzroczna, chciwa polityka finansowa tego państwa  – moich kolegów, koleżanki i mnie  zepchnęła do strefy, która z trudem wyrabia na koszty mimo harowania po 16 godzin na dobę także w weekendy. Koszty monstrualne i rosnące z dnia na dzień.

Dlatego też, że klienci oszukują, nie płacą za naszą pracę, nie zwracają nawet pieniędzy za benzynę za dojazd.

Kolega adwokat z Lublina posiadający analogiczne doświadczenia podzielił się ze mną trafnym spostrzeżeniem.

Że jeszcze 10 lat temu na 10 klientów – oszukał i nie zapłacił 1.

Teraz na 10 klientów – tylko ten jeden nie oszuka i zapłaci.

Nie wiem, czy tak samo jest w każdym województwie.

Ale w tych najbiedniejszych – dokładnie tak właśnie jest.

Powiązany wpis:

https://palestrapolska.wordpress.com/2016/05/06/adwokat-za-darmo/

stawki adwokackie pieluchy